15 września 2019

Miło jest mieć przyjaciela

Bailey

Ja i Andreas zostaliśmy sami. Dokładnie to, czego chciałem.
Postanowiłem posłuchać rady Pris sprzed kilku dni i porozmawiać o nim o problemach z chłopakami. Przecież wszyscy je mieliśmy, prawda? On nie może dopuścić, żeby ludzie dowiedzieli się o jego związku, a ja muszę poradzić sobie z Beau wciąż przystawiającym się do mojej “siostry”.
Łypał na mnie spode łba.
– O czym chciałeś pogadać?
– O chłopakach, czy to nie oczywiste? – odparłem, łącząc przed sobą dłonie. – Spokojnie, to zostanie między nami.
Nie wyglądał na przekonanego.
– Poważnie? Idę. – Podniósł się z siedzenia na końcu sali filmowej.
Jeśli myślał, że tak łatwo się poddam, to nie znał mnie wystarczająco długo.
– Ej, koleś, chyba nie będziesz mnie teraz olewać, bo zobaczyłem cię z innym facetem? – powiedziałem urażony, przykładając rękę do serca. – Muszę przyznać, że masz całkiem niezły gust. Henke jest gorący.
Zatrzymał się wpół kroku.
– Przestań.
– Mówię poważnie! Ten jego wiecznie wkurzony wyraz twarzy, całkiem pociągający, a te brwi...
– Jesteś okropny. I wcale nie wygląda tak cały czas, za krótko go znasz.
Poklepałem siedzenie, które zajmował jeszcze chwilę temu.
– No choooodź, porozmawiamy, będzie miło – próbowałem go przekonać, wciąż zachęcająco klepiąc siedzenie. – Dalej, jesteśmy kumplami. Kumple rozmawiają ze sobą o swoich chłopakach.
Przewrócił oczami, jakby zirytowany, ale wrócił na swoje miejsce.
– Evan i ja spotykamy się od trochę ponad roku. I naprawdę, naprawdę nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział.
– Nikomu nie powiem, możesz być o to spokojny – zapewniłem go szczerze. – Jest aż tak źle?
Zaśmiał się sztucznie. Małżeństwa homoseksualne zostały zalegalizowane w naszym kraju w 2014. Nie oznaczało to jednak, że wszyscy to akceptowali. Wciąż znajdowali się idioci, nienawidzący drugiej osoby z tak głupiego powodu jak miłość do osoby tej samej płci lub identyfikowanie się z inną płcią, niż była im nadana przy urodzinach. Głupie, nie? Nienawiść nie sprawi, że ktoś stanie się hetero, cispłciowym obywatelem. Cholera, było mi go szkoda. Nikt nie zasłużył, by bać się być sobą.
Wziął głęboki oddech, zanim zaczął:
– Moi rodzice oczekują, że przejmę ich firmę, znajdę sobie żonę i zrobię sobie z nią dziecko. Najlepiej syna, który przejmie firmę po mnie. Na razie mam spokój, bo myślą, że jestem z Pris.
– Powiesz im kiedyś? – Nie oczekiwałem, że powie “tak”. Czasem powiedzenie prawdy nie było dobrym rozwiązaniem. Tak samo ja nie mogłem mu powiedzieć, że nie byłem tym, za kogo się podawałem. – To cholernie frustrujące. Gdybym tylko mógł ci jakoś pomóc...
– Wiem – oparł, nerwowo przygryzając wargę, przez co brzmiało to bardziej jak “wem”. – Chcę im powiedzieć, ale na razie nie mogę. Zrobię to najwcześniej, kiedy skończę szkołę. Evan i ja... chcemy razem zamieszkać, kiedy skończymy. Obaj staramy się odkładać pieniądze na wypadek, gdyby rodzice postanowili przestać dawać nam pieniądze na życie, gdy się przyznamy.
Jedna połowa mojego mózgu mu współczuła i chciała dla niego jak najlepiej (chciała również go adoptować i być dla niego dobrym rodzicem), a druga szukała w jego słowach motywu, ciągle rozpracowując sprawę. On i Henke potrzebowali pieniędzy. Sprzedaż narkotyków mogła wydawać im się dobrym sposobem na zdobycie ich. Nie mogłem ich wykluczyć.
– Twoi rodzice będą źli? – zapytałem.
– Byli wściekli, kiedy po dwóch dniach rozwaliłem nowego mercedesa. Po tygodniu dostałem kolejnego, prosto z salonu, ale nadal mi to wypominają. Źli to niedopowiedzenie.
Czasem zapominałem, że te dzieciaki to jednak bogacze, a słowa jak te działały na mnie jak kubeł zimnej wody. Kiedy on dostał nowego mercedesa, moim pierwszym samochodem był grat starszy ode mnie, który co miesiąc lądował u mechanika.
– Oby wszystko dobrze się ułożyło – powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.

Logan

Bailey i ja siedzieliśmy oparci ze sobą plecami. Oboje mieliśmy przed sobą sztalugi i próbowaliśmy coś namalować. To była jedna z naszych wolnych chwil, gdy nikogo nie męczyliśmy i mogliśmy wymienić się informacjami. Tym razem wyjątkowo spotkaliśmy się w jednej z sal w Bloku Technicznym. Mogliśmy przy okazji przetestować swoje umiejętności malarskie (nie mieliśmy żadnych).
– Pris i Ella nadal nie rozmawiają – powiedziałam cicho. Odchyliłam nieco swoją głowę, by oprzeć ją na ramieniu Bailiego. – Will wciąż jest wkurzający, Beau...  
– Ej, wiadomo coś o tym dziecku Michaelsona? – przerwał mi nagle Bailey. – Jak rozmawiał z Willem, powiedział, że ma dzieciaka. Wiadomo coś o nim?
 Sprawdziliśmy to, jak tylko wróciliśmy do Akademii i przestaliśmy obserwować kroki Willa. Poprawka, ja sprawdziłam. Bailey był wtedy zajęty spędzaniem czasu z chłopakami.
– Nigdzie nie ma o tym informacji.
– Myślisz, że szukamy jego syna? Albo córki. “Dzieciaka”. – Zrobił w powietrzu cudzysłów palcami.
– Jego “dzieciak” równie dobrze może mieć z pięć lat. Nie wiem. Może.
Jeśli okazałoby się, że rzeczywiście szukaliśmy jego dziecka, to z listy podejrzanych mogliśmy spokojnie usunąć Andreasa, którego rodzice byli czarni.
– W aktach Henke nie było podanego ojca – przypomniałam sobie. – Czy to może być on?
Zanim zdążył odpowiedzieć, oba nasze telefony zapikały, informując o nowej wiadomości. Szybko sięgnęłam po swój, by zobaczyć, o co chodzi. Nie był to esemes, a mail. Ktoś wysłał grupowego maila do wszystkich uczniów na ich szkolne konta pocztowe. Kliknęłam w wiadomość. Nie miała tytułu, żadnych słów, tylko filmik w załączniku.
Włączyłam go.
Na ekranie pojawiła się para osób, kłócących się w oddali. Ktoś nagrywał ich zza drzewa na terenie ogrodów Akademii. Przyjrzałam się, próbując zidentyfikować osoby na filmie. Dziewczynę poznałam niemal natychmiastowo. Ten donośny głos i długie nogi wprost krzyczały “SIMONE”. Z kolei chłopaka widziałam jedynie na fotografiach. W tym tych z jego autopsji. Przypominał nieco Kudłatego ze Scooby’ego Doo, gdyby Kudłaty kupował ubrania od Stelli McCartney. Trent stał z wyciągniętymi przed siebie rękami, próbując się bronić przed wściekłą dziewczyną.
– Zapłacisz za to, co mi zrobiłeś, skurwielu! – wrzasnęła Simone, rzucając się na niego. – Myślisz, że możesz tak po prostu odmówić?!
– Uspokój się. Jeszcze ktoś usłyszy... – syknął. Próbował złapać ją za ręce i obezwładnić, ale mu się wyrwała. – Kurwa, opanuj się. Nie mam na to czasu.
– Nie dam ci spokoju. Nawarzyłeś piwa, to musisz je teraz wypić.
Trent znów spróbował ją od siebie odsunąć. Uderzała go pięściami po rękach, a z jej ust nieprzerwanie leciały najwymyślniejsze przekleństwa.
– Wolałbym umrzeć.
– Zapłacisz za to – powtórzyła jeszcze raz, wreszcie od niego odchodząc.
Filmik się skończył.
Obróciliśmy się do siebie z Bailim. Przez jego ramię widziałam kawałek jego jeszcze nieskończonego obrazu. Wyglądało na to, że malował portret dziewczyny. Na razie zdążył stworzyć jedynie ogólny zarys jej twarzy i włosów. Wyglądała trochę jak... ja? Pewnie tylko mi się wydawało.
– Jestem tak zdezorientowana – wyznałam mu. – Czemu mamy wierzyć? Ktoś próbuje nam pomóc czy odwrócić od siebie uwagę?

Bailey

Powrót do szkoły uświadomił mi, że moimi ulubionym zajęciem była przerwa na lunch. W szkołach, do których ja chodziłem, podawali tylko najtańsze i średniej jakości jedzenie. Było jednak wystarczająco dobre i niezdrowe, żeby znaczna część dzieciaków (w tym ja) wydawała co jakiś czas dwa funty na zakup lunchu.
W Akademii bufet obsługiwali wykwalifikowani kucharze, ciągle gotujący coś nowego, a każde kolejne danie było ekskluzywniejsze od poprzedniego. Tutaj uczniowie oczywiście nie musieli płacić za jedzenie, skoro już i tak płacili tysiące rocznie za miejsce w szkole.
Tym razem do stolika Łasic dosiadły się również dziewczyny, skoro oba stoliki miały wolne miejsca. Siedziałem między Logan a Dre, co znaczyło, że blisko siebie miałem też Beau i Pris. Dzisiejszy brak w grupie Elli, Praveena, Henke i Simone wyraźnie rzucał się w oczy.
Simone normalnie pojawiła się dzisiaj na zajęciach. Z zasłyszanych od innych ludzi plotek wiedziałem, że była wściekła. Jedna osoba powiedziała, że na zajęciach z programowania skrzyczała nauczyciela i zwyzywała go od najgorszych. Użyła przy tym drastycznych słów, których wolałbym nie powtarzać. Twierdzili też, że próbowała dowiedzieć się, kto nagrał filmik, ale – uwaga, szokujące – nikt się nie przyznał.
– Ava, na pewno coś wiesz – upierała się Pris. Próbowała dowiedzieć się czegokolwiek w sprawie Simone od dobrych dziesięciu minut. – Co zrobił Trent?
Ava wierciła się w swoim krześle, unikając kontaktu wzrokowego. To zachowanie kompletnie do niej nie pasowało. W notatkach przy jej aktach zapisaliśmy “pewna siebie, często zmienia chłopaków, oziębła”. Przez krótki czas nawet rozważałem umówienie się z nią, ale nie była zainteresowana.
– Mówiłam już, że nie wiem – odparła Ava. – Zapytaj Simone. To jej sprawa, nie moja.
– To może ja powiem wam coś ciekawego – wtrącił się Beau, unosząc do góry kawałek kurczaka. – Lance za chwilę przyjedzie zabrać swoje rzeczy.
Wszyscy przy stoliku momentalnie ucichli.
– C-co? – zająknęła się Pris. – Czemu ja o tym nic nie wiem?
Beau uniósł niewinnie obie dłonie, w jednej wciąż trzymając kurczaka.
– Może chciał zrobić ci niespodziankę. Coż, wybacz.
Niedobrze. Bardzo niedobrze. Jeśli Lance miał się zaraz pojawić, ja i Logan musieliśmy się jak najszybciej zmyć. Nie możemy ryzykować, że nas rozpozna. Gdy ja panikowałem, reszta swobodnie rozmawiała o przyjeździe Lance’a. Wszyscy z grupy zdawali się cieszyć jego powrotem, nawet jeśli tylko po to, żeby zabrać rzeczy i już nigdy nie wrócić. Liczył się fakt, że wyszedł ze szpitala i wszystko było z nim w porządku.
Wymknęliśmy się z Logan ze stołówki, gdy jeszcze było bezpiecznie.

Logan

Miałam zamiar spędzić ten wieczór w swoim pokoju, odrabiając zadania i rozmyślając nad kolejnymi posunięciami. Cały ten plan zepsuło zaproszenie Beau na szkolny mecz hokeja między główną drużyną a rezerwowymi. Zamiast siedzieć w swoim pokoju, byłam razem z Bailim na trybunach, oglądając, jak chłopacy i Ava przygotowują się do gry.
Ludzie wciąż się schodzili i zajmowali miejsca. Przyszliśmy na tyle wcześnie, że udało nam się zająć miejsca w pierwszym rzędzie z najlepszym widokiem. Przed nami była wysoka szyba, chroniąca nas przed latającymi w powietrzu krążkami.
Simone również pojawiła się na meczu, ale siedziała z daleka od nas. Nie mogła opuścić pierwszej gry swojej przyjaciółki.
– Mogę tutaj usiąść? – zapytał ktoś obok mnie.
Obróciłam głowę, by zobaczyć, kim był nowoprzybyły i moje serce zamarło.
– Lance – wyszeptałam niemal bezgłośnie.
Zmarszczył brwi i lekko przekrzywił głowę.
– Znamy się? Wyglądasz znajomo...
– Nie! Nie, to znaczy... Mam jedną z tych twarzy, no wiesz.
– Nie, to nie to. – Zastanowił się. – Szermierka? O, nie, wiem. Na pewno widzieliśmy się na jednym z bali charytatywnych.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale siedząca dwa rzędy wyżej Pris zawołała go do siebie, a on od razu do niej poleciał.
– Myślałem, że zaraz cię wyda – zaśmiał się Bailey. – Było blisko.
– Łaaaał, Bailey, twoja pomoc była zupełnie niepotrzebna. Dziękuję, że zaoferowałeś...
– Dobra, dobra. Nie jest zbyt bystry, co?
Chłopak dopiero co wyszedł ze szpitala i bez wątpienia miał dużo na głowie. Dzisiaj działało to na naszą korzyść.
Na lód wjechała główna drużyna. Andreas dumnie im przewodził. Uśmiechał się do wszystkich widzów, a gdy zauważył Lance’a, od razu mu pomachał. Następny był Beau, popijający coś ze swojego czerwonego bidonu, a za nim cała reszta.
Zanim gra się zaczęła, Beau podjechał pod szybę przed nami.
– Moje ulubione rodzeństwo – przywitał się wesoło. – Jesteście podekscytowani? Bo ja tak.
Czarno-białe ochraniacze w dziwny sposób idealnie do niego pasowały. Wyglądał w nich na bardziej muskularnego, niż rzeczywiście był. Podczas gdy Andreas w swoim stroju wyglądał jak bałwan, Beau zdawał się wyglądać lepiej niż kiedykolwiek. Naprawdę nie powinnam tak o nim myśleć, to było nieetyczne na tylu poziomach. Nic nie poradzę na to, że jest tak atrakcyjny, że nie sposób nie zwrócić na to uwagi.
– Hej, Beau – powiedział Bailey. – Jak przegracie, to musicie poważnie rozważyć zmianę składu drużyny. Wciąż jestem dostępny, jak coś.
Beau uniósł dwa kciuki do góry.
– Polecę cię.
– Widzimy się po meczu? – zapytałam go. Chciałam z nim porozmawiać na osobności. Mieliśmy jeszcze kilka tematów do omówienia.
– Chętnie. Nie mogę się doczekać – odparł i spróbował się uśmiechnąć, ale zamiast tego się skrzywił i złapał za brzuch. – Coś jest nie tak.
Bailey zakrył dłonią usta, powstrzymując śmiech.
– Koleś, mogłeś pójść do kibla przed grą.
Ale Beau nie podzielał jego rozbawienia. Rozejrzał się dookoła. Na jego twarzy pojawiły się kropelki potu, chociaż gra jeszcze się nawet nie rozpoczęła.
– Co się dzieje? – zapytałam, zrywając się z siedzenia.
– Moje picie, coś musiało w nim być.
Bailey rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie. To nie wyglądało dobrze. Najpierw Praveen, teraz Beau. Musieliśmy działać szybko.
Beau oparł się dłońmi o szybę i patrząc mi prosto w oczy powiedział:
– Karetka, teraz. 


Skrzywdziłam swoje ulubione dziecko. Boli mnie to bardziej, niż kogokolwiek innego. Przez krótki czas miałam zamiar zabić go w tym rozdziale, ale psychicznie bym tego nie wytrzymała. Biedny. 
Thirst is strong with this one. 

2 komentarze:

  1. ONIEEE BEAU COTYROBISZ
    Zabić Beau, też mi pomysł
    Lance nie jest zbytnio inteligentny. Moja autokorekta próbuje mi zmienić Lance na Lanca, czy to dlatego że mają ten sam poziom iq??
    Henke brzmi jak taki bezmózgi osiłek, a Evan bardzo poważnie. Dziwne połączenie.
    Bailey nie umie zachęcać kogoś do rozmowy, to było bardzo creepy xDD
    Czy naprawdę Logan jest osobą, która wie, kim jest Stella McCartney??
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CONIE to mnie bolało
      jego sposób na zachęcanie osób do rozmowy to wkurzanie ich do momentu aż będą mieli go dość i powiedzą mu dla świętego spokoju
      Logan jest osobą która wie kim jest Paul McCartney i tym samym kim jest jego córka ¯\_(ツ)_/¯ każdy powinien wiedzieć kim jest Stella

      Usuń